Czas letnich, niespokojnych upałów oficjalnie rozpoczęty. Wraz z pierwszymi trzydziestostopniowymi temperaturami, nad Polską pojawiły się superkomórki burzowe, które zostawiły po sobie sporo zniszczeń.
W środę w całej Polsce odnotowano 2440 interwencji straży pożarnej, w tym ponad 1100 w województwie śląskim. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, to właśnie Śląsk ucierpiał najbardziej, gdzie porwisty wiatr uszkodził blisko 150 dachów, a 15 zerwał całkowicie.
W środę przez woj. śląskie przechodził front burzowy. Prócz opadów deszczu i silnego wiatru, w niektórych miejscowościach pojawił się również grad. Ten, który spadł w Kobyle w okolicach Raciborza, był imponujących rozmiarów.
Burze najwięcej szkód wyrządziły w rejonach Rybnika, Pszczyny, Bielska-Białej i Raciborza. Ogromne wrażenie robi nagranie z monitoringu jednego z mieszkańców właśnie Raciborza.
O tym, co wydarzyło się w niewielkiej miescowości Pstrążna, oddalonej kilkanaście kilometrów od Rybnika, media ogólnopolsie piszą wprost: To był armagedon! Jak podaje Radio ZET, nawałnica uszkodziła tam domy, dach i witraże kościoła, cmentarz i przedszkole. – To musiała być trąba powietrzna. Wszystko zniszczone, wszystko zrąbane. Trzy minutki to trwało – opisali zjawisko mieszkańcy Pstrążnej reporterowi radia i dodali – zrobiło się ciemno i uderzyła ściana deszczu.
– Porażające, to jest naprawdę niewiarygodne, że w 10 minut można stracić wszystko, na co się pracowało całe życie. Ci ludzie teraz zaczynają się zbierać, dochodzić do siebie, bo wczoraj byli w szoku – powiedziała na konferencji prasowej, zrelacjonowanej przez portal nowiny.pl, wójt Gminy Lyski, Sylwia Gabryelska-Ritzka.
Wiele osób z przymróżeniem oka podchodzi do wszelkich alertów pogodowych, często zupełnie je ingorując. Pod postami informującymi o możliwych zagrożeniach, zdarza się czytać mocno lekceważące, a czasem prześmiewcze komentarze. Wójt Sylwia Gabryelska-Ritzka opowiedziała na konferencji o przypadku, który powinien dać do myślenia przynajmniej części internautów.
– Mieliśmy przypadek, gdzie na dwie młode kobiety, jadące w samochodzie, przewrócił się bardzo duży stary dąb. To trzeba w granicach cudu rozpatrywać, że nic im się nie stało – przyznała pani wójt.
Powyższego zdarzenia drogowego nie byłoby, gdyby kobiety zastosowały się do ostrzeżeń. Na szczęście w tej sytuacji wszystko skończyło się dobrze.
W wielu miejscach w województwie śląskim, burze z gradem i silnym wiatrem, trwały dosłownie kilka minut. To jednak wystarczyło, żeby sparaliżować ruch na autostradzie A1, czy zbombardować podwórka dużymi kulami lodu. Powalone na ulice drzewa, połamane gałęzie na posesjach, liczne podtopienia, problemy z prądem, a nawet z dostawami wody – z takimi skutkami nawałnic mierzyli się mieszkańcy województwa.
W naszym regionie niespokojnie, ale dużo łagodniej
Kilkadziesiąt interwencji strażaków odnotowano w Blachowni, gdzie burza łamała drzewa w okolicach domostw i szkoły. Część mieszkańców zmagała się także z brakiem prądu. Intensywne opady deszczu i wichura przechodziły w tym miejscu kilkakrotnie.
Spory deszcz i silny wiatr nawiedził także samą Częstochowę. Choć w mieście obyło się bez większych strat, na jego obrzeżach nie było już tak spokojnie. Ucierpiała między innymi Huta Stara A i B. Burze przeszły m.in. przez powiaty: częstochowski, myszkowski, kłobucki i lubliniecki.
Polscy Łowcy Burz już zapowiedzieli, że prognozowane są ponowne gwałtowne burze, podczas których głównym zagrożeniem będą silne porywy wiatru i nawalny deszcz powodujący podtopienia. Wg łowców, zjawiska mogą przybrać zbliżoną, lub nieco większą skalę w porównaniu do środowych nawałnic.
Red.
redakcja@miejska.pl