W sobotni poranek, legendarny komin znajdujący się przy dawnej elektrociepłowni na częstochowskim Zawodziu został wysadzony.
Wraz z zabytkową elektrociepłownią, charakterystyczny komin, widziany nawet z Alei, mógł być jedną z wizytówek Częstochowy. Niestety potencjał tego miejsca nie został wykorzystany. Co z podobnymi zabytkami, tworzącymi pewną tożsamość miasta można zrobić, pięknie pokazała nam choćby Łódź, rewitalizując kolejne obiekty.
W sobotni poranek, komin, a raczej to, co z niego pozostało, bo już wcześniej był sukcesywnie rozbierany, zniknął z Częstochowy na zawsze. Jak ustaliliśmy, do jego wysadzenia zastosowano 28 kg ergodynu oraz 148 zapalników elektrycznych połączonych szeregowo.
Co ciekawe, przedsiębiorca, który winny jest wyburzenia zabytkowych budynków elektrociepłowni na Zawodziu, dostał za to wyrok. Sebastiana S. skazano na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Dodatkowo dostał pięcioletni zakaz kierowania pracami wyburzeniowymi oraz nakazano mu zapłacić nawiązkę na Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków. Oskarżyciel domagał się 4 mln zł nawiązki. Prawomocny wyrok określił jej wysokość na kwotę zaledwie 50 tys. zł.
Przypominamy, że te budynki miały ponad 100 lat. Firma dostała zgodę na wyburzenie samego komina, a wykonawca zdecydował się, by zniszczyć zabytkowe obiekty. Odpowiedział więc za nierespektowanie przepisów o ochronie zabytków. Prokuratura domagała się półtora roku bezwzględnego pozbawienia wolności, ale sąd nie przychylił się do tego wniosku.
Sebastian Zielonka
zielonka@miejska.pl